Provided to YouTube by Danmark Music GroupMost na rzece Kwai · Tanga i WalceTanga i Walce℗ Nevada MusicReleased on: 1999-01-01Composer: AnonymLyricist: Anony
Akcja epickiego dzieła Davida Leana "Most na rzece Kwai" rozgrywa się w Birmie w czasie II Wojny Światowej. W filmie przedstawiona jest brawurowa akcja alianckich komandosów, którzy wyruszają z misją wysadzenia mostu zbudowanego na polecenie Japończyków przez brytyjskich jeńców wojennych.
Listen to Most na rzece Kwai on the Polish music album Polish Popular Hits: 1955-1960, Vol. 5 by Janusz Gniatkowski, only on JioSaavn. Play online or download to listen offline free - in HD audio, only on JioSaavn.
Most na rzece Kwai ( fr. Le Pont de la Rivière Kwai) – powieść wojenna francuskiego pisarza Pierre’a Boulle’a z 1952 [1] [2]. Jest najbardziej znaną powieścią autora, który dekadę później napisał również Planetę małp [1] [3] [4] . Pisząc powieść Boulle opierał się częściowo na własnych doświadczeniach – podczas
Lyrics, Song Meanings, Videos, Full Albums & Bios: The Bridge On the River Kwai (Most Na Rzece Kwai), Breakfast At Tiffany's (Śniadanie U Tiffany'ego), Robin Hood: Prince of Thieves (Robin Hood: Książę Złodziei), Borsalino, Once Upon a Time in the
Jeszcze dziś polecamy: dramat wojenny z antywojennym przesłaniem "Most na rzece Kwai" (17:45), "Wojna wietnamska. Styczeń-czerwiec 1968" (20:30) i klasyk
. Blog Wideo Programy podróżnicze i dłuższe filmy Ciekawa historia Mostu na Rzece Kwai w Tajlandii Jest takie miejsce w Tajlandii, które nie wyróżnia się ani wspaniałymi widokami, ani ciekawą architekturą, ani nawet walorami historycznymi a mimo tego przyciąga rzesze turystów. W tym miejscu chodzi bowiem o specyficzny wycinek historii, no i o film oczywiście, który ją – trudno użyć tego słowa, ale niech będzie – spopularyzował. „Most na rzece Kwai” to jeden z najważniejszych i najbardziej znanych filmów wojennych (inspiracją była książka o tym samym tytule francuskiego pisarza Pierre Francois Marie Louis Boulle). Wielokrotnie nagradzany dramat wojenny opowiada właśnie o tym miejscu. O dolinie rzeki Kwai i przełęczy o, którą walczono niemal od zawsze, od czasów Khmerów aż po inwazję Japończyków. Miejsca, które kryje jedną z najbardziej tragicznych epizodów azjatyckiej części historii Drugiej Wojny Światowej. Niestety dużo mniej znaną Europejczykom. Wideo powiązane z wpisem: Most na Rzece Kwai, Kolej Śmierci i okolice Kanchanaburi
19 maja odbył sie koncert muzyczny pt "Zabierz nuty na majówkę". Tym razem poznaliśmy instrumenty perkusyjne: talerze, gongi, werble i bębny. Wysłuchaliśmy utworów muzycznych ze znanych filmów: "Most na rzece Kwai", "Śniadanie u Tiffany`ego" i ściężkę dźwiękową z filmu "Star Trek". Wszyscy razem zaśpiewaliśmy popularną, harcerską piosenkę pt. "Stokrotka polna"
Rozmyślając nad podróżą do Tajlandii uznałam, że w moim planie absolutnie nie może zabraknąć mostu na rzece Kwai. Oglądałam kiedyś film, a poza tym, uwielbiam odwiedzać historyczne miejsca. Te w Azji, interesują mnie szczególnie i mam sporą listę, która obejmuje tunele Wietkongu w Wietnamie, czy też Pola Śmierci w Kambodży. Wycieczka z biurem. Początkowo chciałam udać się do Kanczanaburi (gdzie most się znajduje) na własną rękę, ale ostatecznie lenistwo zwyciężyło i postanowiłam pojechać z wycieczką. Z wiadomych powodów, rzadko decyduję się na takie rozwiązania. Tym razem też byłam sceptyczna, gdyż obawiałam się, że wycieczka obejmie jeżdżenie na słoniach, wizytę w tygrysim sanktuarium albo jakiś wodny targ. Nie chciałam uczestniczyć w żadnym z tych procederów, gdyż jestem przeciwna wykorzystywaniu zwierząt w turystyce, a wszelkie ”autentyczne” targi, tudzież wioski z poprzebieranymi ludźmi, kompletnie mnie nie interesują. W biurze podróży zapewniono mnie jednak, że mogę wybrać wycieczkę, która w programie ma jedynie most. Cena nie wydała mi się zbyt wysoka, a myśl o tym, że nie musiałabym martwić się transportem ani w jedną, ani w drugą stronę, wydała się kusząca. Co więcej, uznałam, że skoro głównym punktem programu jest most, to będę miała wystarczająco dużo czasu, żeby na spokojnie go sobie obejrzeć. Otóż nic bardziej błędnego! I teraz, już z pełnym przekonaniem, stwierdzam, że na żadną wycieczkę, z żadnym biurem, więcej nie pojadę. A już na pewno nie w kraju takim jak Tajlandia! Na Filipinach i w Malezji korzystałam z pomocy przewodników i miałam super doświadczenia. Jednak wycieczka ze zwykłym biurem podróży, w kraju nastawionym na wyciąganie pieniędzy z durnych turystów, to zupełnie inna bajka i kompletne nieporozumienie! Dlaczego więcej nie pojadę? To z czego byłam zadowolona, to transport. Zostałam odebrana z hostelu, jechało się dobrze, o nic nie musiałam się martwić. Niestety na tym zalety się kończą. Cała reszta to porażka i już wyjaśniam dlaczego. Po pierwsze, moim głównym i właściwie jedynym celem, było zobaczenie mostu. Spodziewałam się, że podczas całodniowej wycieczki będę miała na to mnóstwo czasu. Ile miałam w rzeczywistości? 20 minut! Cały dzień na wycieczce i tylko 20 minut na główny punkt programu! Nasza kilkuosobowa grupa została wysadzona w Kanczanaburi, tuż pod World War II & Jeath War Museum. Powiedziano nam, że za dodatkową opłatą (50 THB) możemy je sobie zwiedzić, a następnie udać się na most. Ja chciałam zobaczyć i most i muzeum, żeby przy okazji czegoś się dowiedzieć. Czasu było jednak tak mało, że przez muzeum zmuszona byłam dosłownie przelecieć i zamiast poczytać sobie tablice informacyjne, musiałam zadowolić się ich zdjęciami. I tak zazwyczaj robię zdjęcia, gdyż pamięć jest ulotna, ale lubię chociaż trochę sobie poczytać, żeby zwiedzając, wiedzieć na co patrzę. Tym razem było to niemożliwe. Jesteś turystą, płacisz 10 razy więcej. Kolejna rzecz, która moim zdaniem jest absolutną niedorzecznością, to ceny dla turystów i podejście Tajów do tematu. W pewnym momencie, nasza przewodniczka powiedziała, że jeśli chcemy jechać pociągiem (który przejeżdża przez most), to musimy zapłacić dodatkowe 100 THB. Wiedziałam, że tak będzie, gdyż poinformowano mnie o tym w biurze. To, co mnie zaskoczyło, to sposób, w jaki przewodniczka przedstawiła sytuację. Otóż stanęła przed nami i kilkukrotnie powtórzyła, że Tajowie płacą za pociąg 10 THB, a turyści 100 THB. Mówiła to w taki sposób, jak gdyby była to najnormalniejsza rzecz na świecie. A niby dlaczego jedni ludzie płacą mniej, a drudzy więcej? Dlaczego panuje taka dyskryminacja i podziały? I dlaczego nigdy nie dostaliśmy żadnych biletów ani potwierdzenia zapłaty, a pieniądze trafiły do osoby, która wyrosła jak spod ziemi i zdecydowanie nie wyglądała na pracownika kolei? 10 minut na zdjęcie. Następna kwestia, o której chciałabym wspomnieć, jest najsmutniejsza i dała mi najwięcej do myślenia. Nie jest to bynajmniej temat dla mnie nowy. Już od dawna spędza mi sen z powiek. Tego dnia zobaczyłam jednak kolejną jego odsłonę, bardzo dobitną i od tego czasu, nie daje mi to spokoju. Otóż gdy jechaliśmy pociągiem, a także później, nad wodospadem, nasza przewodniczka cały czas rzucała hasła typu: – powiem wam, kiedy będzie czas na zdjęcie, – mamy 10 minut, czas tylko na zdjęcie, – chwila na zdjęcie i wracamy do busa. Ja się pytam, od kiedy podróżowanie opiera się wyłącznie na robieniu zdjęć? Czy ludzie naprawdę przemierzają tysiące kilometrów tylko po to, żeby zrobić sobie zdjęcia, a następnie pochwalić się nimi na Facebook’u, tudzież Instagram’ie? Jaki to ma w ogóle sens? Ja nie po to przez lata marzyłam o podróżach w dalekie miejsca, żeby teraz, gdy wreszcie je odwiedzam, zrobić sobie zdjęcia i wsiadać z powrotem do busa! Ja jeżdżę po świecie, żeby się uczyć, doświadczać, poznawać zmysłami. Jeśli odwiedzam jakieś miejsce, to chcę w nim pobyć, poczuć atmosferę, zamyślić się nad jego historią, wydarzeniami, jakie miały tam miejsce. Chcę poczuć lokalne smaki i zapachy, przysiąść na ławce, popatrzeć na rzekę, może pogadać chwilę z ludźmi. I tak, ja też robię zdjęcia, bo lubię i dzięki nim zabieram ze sobą detale, które mojej pamięci wcześniej czy później na pewno by umknęły. Zawsze jednak staram się, aby czas na zdjęcia był tylko malutkim procentem mojego pobytu w danym miejscu, a nie jego główną, lub też jedyną częścią. Jak patrzyłam na tych ludzi, którzy na zawołanie rzucili się do okien pociągu i zaczęli pstrykać zdjęcia, to naprawdę mnie to przeraziło. Nawet nie patrzyli, co tam jest za tymi oknami, tylko robili zdjęcia, jedno za drugim. I takich sytuacji są tysiące. Widzę to non stop, w każdym kraju, do którego jadę. Coraz więcej osób patrzy na świat przez obiektyw aparatu, a właściwie przez ekran telefonu. Wchodzą do świątyni, pstryk, i już ich nie ma. Kilkunastominutowa sesja na plaży w zwiewnych sukienkach, po czym z powrotem na deptak, a może nawet do hotelu. Selfie, jedno za drugim, w każdej możliwej pozie. Oprócz tego filmiki, nagrania z dronów, transmisje. I absolutny hit, o którym do niedawna nie miałam pojęcia. Czy wiecie, że niektórzy zabierają teraz ze sobą ubrania, żeby przebierać się do zdjęć? Tak, idą w jednych ciuchach, tych wygodniejszych i bardziej odpowiednich do pogody, a później przebierają się, żeby lepiej wyglądać na zdjęciach. Ja nie wiem, czy ja już jestem taka stara, a może nie idę z duchem czasu, ale jedno jest pewne, nie ogarniam! Nie ogarniam tego! Podsumowując. Podsumowując, już nigdy nie pojadę na żadną wycieczkę zorganizowaną. Wolę się męczyć w rozklekotanym autobusie (albo czterech), dojechać na wieczór i iść do zapyziałego hoteliku. Byle tylko mieć możliwość naprawdę zobaczyć miejsce, które chcę zobaczyć, poczuć je trochę i zabrać ze sobą wspomnienia, które będą miały dla mnie znaczenie.
Most na rzece Kwai to jeden z najsłynniejszych mostów w historii kina. Każdego roku odwiedzają go tysiące turystów. Warto się tam wybrać, podczas wakacji w Azji Południowo-Wschodniej. Tajlandia to jeden z najbardziej zróżnicowanych krajów w Azji. Tropikalne południe przyciąga niebiańskimi plażami, na północy na turystów czekają dzikie górzyste regiony. Podczas wizyty w Bangkoku, stolicy Tajlandii, warto wybrać się w podróż na zachód, by zobaczyć słynny most na rzece Kwai. Most na rzece Kwai – historia autentyczna Kiedy w 1957 roku na ekran kin wszedł film wojenny „Most na rzece Kwai" w reżyserii Davida Leana, od wydarzeń, do których nawiązuje fabuła, minęło zaledwie 15 lat. Film był adaptacją powieści francuskiego pisarza Pierre'a Boulle'a, który był naocznym świadkiem tragedii II wojny światowej w Azji Południowo-Wschodniej. Kanwa dramatu jest nie tylko autentyczna, ale w swej realności nawet tragiczniejsza, niż to przedstawili autorzy filmu. W połowie 1943 roku japońskie konwoje morskie płynące do Birmy (przedsionka do planowanego opanowania Indii) ponoszą coraz większe straty. Japończycy byli już wówczas nękani przez lotnictwo i okręty podwodne aliantów. W kwaterze głównej cesarskiej armii zapada więc decyzja przebicia alternatywnego – bardziej bezpiecznego – szlaku kolejowego z Tajlandii do granicy birmańskiej. Do budowy kolei ściągnięto przeszło 60 tys. alianckich jeńców wziętych do niewoli podczas walk w Azji na na Pacyfiku. Byli to głównie Brytyjczycy, ale także Holendrzy, Australijczycy, Amerykanie oraz ponad ćwierć miliona robotników azjatyckich różnych narodowości. Jednocześnie pracowały dwie brygady. Jedna po birmańskiej stronie, a druga w Tajlandii. Bezlitośnie poganiani jeńcy przedzierali się przez malaryczną, zalewaną ciągłymi deszczami dżunglę, w warunkach, które wyniszczały życie i zdrowie w piorunującym tempie. Kolejni ludzie padali jak muchy z morderczego wysiłku, niedożywienia i chorób, nieludzko traktowani przez Japończyków. Paradoksalnie – ginęli także z rąk swoich, w wyniku bombardowań Anglików i Amerykanów, bo Japończycy obozy jenieckie lokowali rozmyślnie obok lotnisk, składów paliwa lub amunicji i stanowisk baterii przeciwlotniczych. Nie pozwalali też oznaczać szpitali czerwonym krzyżem. Podczas jednego z alianckich nalotów we wrześniu 1944 zginęło stu jeńców, ponad 300 odniosło rany. Kiedy obie grupy robocze połączyły tor na granicznej Przełęczy Trzech Pagód, zapłaciło już za to życiem sto kilkanaście tysięcy ludzi. Na każdy z 415 kilometrów toru przypadało 280 grobów. Padł co czwarty z alianckich jeńców. Tu dygresja: Tajowie nie mogli się wprawdzie przeciwstawić okupacji Japonii, weszli jednak w taktyczny sojusz z okupantem, oskubując przy okazji pod jego osłoną terytoria swych sąsiadów. Wypowiedzieli nawet wojnę Wielkiej Brytanii i Stanom Zjednoczonym. Tuż przed nieuchronną klęską Japonii Tajlandczycy uznali jednak, że taka polityka była wbrew ich konstytucji, zgłosili chęć oddania zagrabionych ziem i w rezultacie jako pierwszy z satelitów Państw Osi – została członkiem nowo powstałej Organizacji Narodów Zjednoczonych. Wioska Môn nad rzeką Kwai w Tajlandii. Fot. Bill Wassman/Gamma-Rapho via Getty Images Most na rzece Kwai – Jak dotrzeć Wycieczkę z Bangkoku nad rzekę Kwai i z powrotem można odbyć w jeden dzień. To nieco ponad 120 kilometrów. Pociągiem jest się na miejscu w 2,5 godziny, autobusem rejsowym jeszcze szybciej, autokary turystyczne zatrzymują się po drodze na krótko w mieście Nakhon Pathom. Jest tam kolosalna – wysoka na 125 metrów – stupa (prosta budowla buddyjska) nad najstarszą w Tajlandii świątynią (IV wiek i największą w tym rejonie świata. Stamtąd dojeżdża się do Kanchanaburi, stolicy prowincji o tej samej nazwie. Podczas II wojny światowej znajdowała się tam baza, przez którą przechodzili jeńcy w drodze do obozów rozrzuconych wzdłuż kolei, a także największy szpital jeniecki w tych czasach. Przez pewien okres leżało tam 8 tys. pacjentów. Kto nie przeżył, spoczął na pobliskim cmentarzu, którym opiekuje się Komisja Grobów Wojennych Wspólnoty Brytyjskiej. Z Kanchanaburi nad rzekę są jeszcze 2 kilometry. Stoi tam stosowna tablica informacyjna, a obok niej parowa lokomotywka w charakterze podfałszowanego eksponatu historycznego, bo kursowała tędy, ale już po wojnie. Mosta na rzece Kwai – Zwiedzanie Mosty na rzece Kwai było właściwie trzy. Dwa pierwsze – prowizoryczne z drewna – mniej więcej takie, jaki na filmie wznosili jeńcy pod kierunkiem pułkownika Nicholsona (w filmie gra go Alec Guinness). Z wody wystają resztki jednego z nich, na miejscu drugiego o sto metrów dalej, stoi most żelazny. Japończycy sprowadzili go w częściach z Jawy i złożyli ponownie rękami jeńców. Wszystkie trzy mosty były po kolei niszczone – bądź przez lotników amerykańskich startujących z bazy na południu Chin, bądź brytyjskich z Cejlonu. Nawiasem mówiąc, to na Cejlonie właśnie, a nie w Tajlandii, kręcony był film Davida Leana, w zupełnie innej scenerii. Po wojnie trzy zwalone do wody przęsła żelaznego mostu (latem 1945) podnieśli w ramach reparacji Japończycy. Kilka kilometrów od mostu jest wioska Chung Kai, dokąd chętni mogą dopłynąć łodzią. Jest tam zbudowany przez jeńców kościółek i cmentarz, na którym pochowano 1700 Anglików i Holendrów. – Gdy wróciwszy stamtąd, orzeźwiałem się jogurtem w nadrzecznej gospodzie, wśród turystów snujących się ospale po placyku na przyczółku mostu, powstało nagle poruszenie – opowiada dziennikarz Jerzy Chocilowski. Powodem zamętu był pociąg, który wychynął się zza wzgórz po drugiej stronie rzeki i gwiżdżąc wjechał wolno na most. Przez moment powiało autentyzmem – mogło się zdawać, że czas się cofnął i z Birmy wraca towarowy pociąg japoński, ale iluzja zaraz uległa odczarowaniu. Było to zaledwie kilka pasażerskich wagoników kursujących na krótkiej lokalnej linii. Przez okna wyglądały uśmiechnięte, kolorowo ubrane dziewczęta, a Japończycy owszem, byli: skakali wokół jak pasikoniki, terkocąc kamerami i pstrykając spustami migawek Canonów i Asahi Pentaxów. Zarówno pisarz Pierre Boulle, jak i reżyser David Lean na gruncie faktów skonstruowali fabułę, która miała być oskarżeniem okrucieństwa i absurdów wojny. Można jednak odnieść wrażenie, że z biegiem lat most na rzece Kwai traci tę symbolikę. Jest w coraz mniejszym stopniu ponurym pomnikiem czasu pogardy, a w coraz większym ciekawostką historyczną poddaną władzy komercji. Warto się zamyślić nad zachwianiem tej proporcji. Film dał się również zapamiętać ze słynnej już melodii. Wesołe gwizdanie jeńców na zawsze zapisało się w historii kina. Bungalowy nad rzeką Kwai. fot. Andrew Woodley/Education Images/Universal Images Group via Getty Images Most na rzece Kwai – Na bogato Okolice rzeki Kwai upodobali sobie zamożni turyści, którzy egzotyczne wakacje z historią w tle łączą z aktywnościami na polach golfowych. Na szczęście Tajlandia może być również dostępna w wersji ekonomicznej. Warto polować na promocje połączeń lotniczych. Noclegi, jedzenie i transport po kraju są tańsze niż w krajach Europy. ■ Rejs stylizowanym statkiem rzecznym Za 6-dniowy rejs po rzecze Kwai luksusowym statkiem w stylu kolonialnym trzeba zapłacić przynajmniej 2300 USD. Statki wypływają z Bangkoku. Na trasie są buddyjskie świątynie, tajskie zabytki, ruiny budowli Khmerów i oczywiści słynny most na rzece Kwai. ■ Golf nad rzeką Kwai Rejs po rzece połączony z noclegami na najlepszych polach golfowych w Tajlandii. Jak dobrze znasz flagi świata? Ten quiz to zweryfikuje – tylko nieliczni zdobędą 10/10! Pytania 1 | 10 Flaga jakiego kraju widnieje na zdjęciu?
The Bridge on the River Kwai1957 7,6 31 465 ocen 13 891 chce zobaczyć 7,7 11 ocen krytyków {"rate": Strona główna filmu Podstawowe informacje Pełna obsada (35) Opisy (3) Opinie i Nagrody Recenzje (3) Nagrody (32) Forum Multimedia Wideo (1) Zdjęcia (23) Plakaty (70) Pozostałe Ciekawostki (17) Powiązane (2) Newsy (15) {"type":"film","id":31647,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Most+na+rzece+Kwai-1957-31647/tv","text":"W TV"}]} Pełna obsada i twórcy (35) Obsada Twórcy Inne {"ids":[65521,65520,65522,65523,65524,65525,453719,65526,65527,65528,453718,444405,65529,453717,909428,909427,909426,909425,909424]} William Holden Komandor Shears William Holden Alec Guinness Pułkownik Nicholson Alec Guinness Jack Hawkins Major Warden Jack Hawkins Sessue Hayakawa Pułkownik Saito Sessue Hayakawa James Donald Major Clipton James Donald Geoffrey Horne Porucznik Joyce Geoffrey Horne André Morell Pułkownik Green André Morell Peter Williams Kapitan Reeves Peter Williams John Boxer Major Hughes John Boxer Percy Herbert Szeregowy Grogan Percy Herbert Harold Goodwin Szeregowy Baker Harold Goodwin Ann Sears Pielęgniarska w syjamskim szpitalu Ann Sears Heihachirô Ôkawa Kapitan Kanematsu Heihachirô Ôkawa Keiichiro Katsumoto Porucznik Miura Keiichiro Katsumoto Chakrabandhu Yai Chakrabandhu Vilaiwan Seeboonreaung Syjamka Vilaiwan Seeboonreaung Ngamta Suphaphongs Syjamka Ngamta Suphaphongs Javanart Punynchoti Syjamka Javanart Punynchoti Kannikar Dowklee Syjamka Kannikar Dowklee
most na rzece kwai nuty